Jako dziecko czekałam oczywiście na gwiazdkowe prezenty, ale zawsze najpiękniejsze były dla mnie te nieodpakowane. Uwielbiałam patrzeć na nie leżące pod choinką, a i po rozdaniu trzeba było mnie długo przekonywać do rozwinięcia. Może dlatego, że samo oczekiwanie na coś przyjemnego było dla mnie najważniejsze. I taki właśnie powinien chyba być adwent. Z dzieciństwa pamiętam grudzień raczej jako czas gorączkowych przygotowań do Świąt: sprzątanie, poszukiwanie prezentów i w końcu gotowanie. Jedynymi adwentowymi przyjemnościami były nieudolne próby własnoręcznego tworzenia ozdób choinkowych (wcześnie zarzucone), pieczenie i dekorowanie pierniczków oraz kalendarz. Wiem, to trochę nietypowe, ale od dzieciństwa dostawałam adwentowe kalendarze. Takie z czekoladkami, dziś najbardziej zwyczajne ze zwykłych, wtedy do dostania jedynie w peweksie albo baltonie. Atrakcyjna była już sama czekolada, a że jeszcze w ciekawych kształtach i tak niecodziennie zapakowana - dała się zapamiętać.
Tym łatwiej polubiłam i przyswoiłam niemiecką tradycję kalendarza adwentowego. W Niemczech kalendarze adwentowe są w każdym domu. A nawet nie tylko w domach - w moim instytucie też nnie mogło ich zabraknąć. Wprawdzie nie mogliśmy sobie pozwolić na osobiste kalendarze, ale kilka zawsze się pojawiało i każdy pracownik mógł zapisać się na 2 czy 3 czekoladki. A kalendarze z czekoladkami to przecież tylko namiastka dla leniwych łasuchów. Kalendarz może wyglądać zupełnie inaczej. Dzieci lubią kalendarze z zabawkami, stąd duży wybór zestawów playmobila, lego czy barbi. Jeśli już kupuję, to właśnie takie. Są drogie, ale przynajmniej coś z nich zostaje, nie można ich przejeść, a zabawki służą jeszcze długo po Świętach.
Ale najbardziej podoba mi się zwyczaj własnoręcznego przygotowywania kalendarzy. Sama idę z reguły na łatwiznę i korzystam z nabytych niegdyś drogą kupna gotowych filcowych kalendarzy. Ale napełniam już sama. Co roku według innego pomysłu. Co może się znaleźć w schowkach kalendarza? Rozmaite drobiazgi: oprócz słodyczy zabawki, pisaki, akcesoria do włosów, mini-kosmetyki. Mogą być zagadki. Liczy się przecież niespodzianka. W tym roku kalendarz mamy mieszany, wszystkiego po trochu. Dla Misi kupiliśmy też w Niemczech ciekawy kalendarz-książkę. Ma połączone po dwie kartki. Każdego dnia można po 2 lub 3 kartki rozdzielić i śledzić kryminalną historię. A przy okazji poznać kilka przepisów kulinarnych i pomysłów na grudniowe robótki. Ciekawa propozycja dla starszych dzieci, które wyrosły już z zabawek, a wciąż chcą mieć własny kalendarz.
W sieci można znaleźć tysiące pomysłów na oryginalne kalendarze adwentowe. |
Pomysłów jest mnóstwo, na wykonanie trzeba mieć trochę czasu. Ale chyba warto cieszyć się adwentem. Oczekiwanie na Święta może być piękne i sprawiać dużo przyjemności. Zagonieni możemy każdego dnia zatrzymać się chociaż na tę jedną chwilę zaglądania do kalendarza i wyluzować. Dziś dopiero drugi grudnia, może jeszcze ktoś się skusi?
Tak też może wyglądać kalendarz adwentowy. |
witaj, bardzo ciekawy blog prowadzisz, chętnie się tu zadomowię na dłużej :)
OdpowiedzUsuńMiło usłyszeć! Zapraszam i pozdrawiam!
Usuń